Najnowsze wpisy


Czerwcowy dzień ucznia.
04 czerwca 2019, 19:52

Witam wszystkich (nielicznych), którzy zdecydowali się tu zajrzeć.

Teoretycznie, powinnam teraz uczyć się do sprawdzianu z francuskiego (moi rodzice myślą, że to właśnie robię0, ale przyznam szczerzę, że nie mam teraz do tego natchnienia. Byc może wydaje Ci się to dziwne, ale do nauki, wegług mnie, również potrzebna jest inspiracja. Wracając, siedzę teraz przy biurku z nogą na błacie i kubkiem zielonej herbaty obok i naszła mnie teraz ochota na napisanie tego pierwszego wpisu.

Tematyką dzisiejszego tekstu bedzię choroba zwana schizofremią. Ostatnio zainteresowałam sie tym... schorzeniem? Nie, to chyba po prostu inny sposów bycia, według którego żyją osoby chorujące na schizofremię. Nie jestem bardzo rozeznana w temacie, ale muszę się czymś podzielić, chociażby z jedną osobą, bo kumulowanie tego w sobie niedługo mnie wykończy. Nie dramatyzuję, nie teraz, na prawdę.Wydaje mi się, że sama mam schizofremię.

Nie wiem, jak mogę Ci to zobrazować, ale postaram sie. Chodzi mianowicie o to, że czuję , tak jakby była ze mną jakaś osoba. Zawsze i wszędzie. Codziennie towarzyszy mi przy wyborach, ocenach sytuacji, we wszystkich czynnościach, które wykonuję. Chcę sie kogoś o coś zapytać? Najpierw, "dyskutuję" z tą Osobą. Nie mam dla niej nawet imienia, nie wyobrażam sobie jak wygląda. Wiem tylko, że jest dobra i to z nią rozmawiam gdy jest mi smutno, mam żal do siebie. Ona towarzyszy mi kiedy moją duszę ogarnia ta obezwładniająca pustka. Może to bez sensu, ale mam wrażenie, że to pewnego rodzaju strażnik. Nie wiem, gubię juz się we własnych myśłach, ciężko to wszystko ogarnąć. Nie mogę do siebie dopuścić myśli, że mogłabym mieć rzeczywiście chorobę psychiczną. Bo niestety ten "inny sposób bycia", to jednak choroba. Przynajmniej według lekarzy.

Jeśli masz jakieś przemyślenia, czy chcesz coś do mnie napisać: śmiało. Nie oceniam, nie krytykuję, a komentarze są wręcz jak miód na mój somotniczy umysł.

Do następnego wpisu *

Roza Mery